Czy nawigacja jest kobietą?
„Gdzie ja jestem? Zgubiłam się? Pomyliły mi się drogi? Źle zjechałam? Którędy teraz?” Czy to jeden raz zadawałyśmy sobie takie pytania jadą c jakąś dziwną drogą? Czy rzadkością są sytuacje, kiedy wychodzimy ze sklepu w pasażu handlowym i nie jesteśmy pewne, w którym pójść kierunku? Drogie Panie, wytłumaczenie jest jedno.
Ponoć kobiety nie są mistrzyniami orientacji w terenie. Jest to spowodowane względami genetycznymi. Tak lubią o tym myśleć i wtedy nie czują zażenowania z powodu tej nieszkodliwej niedoskonałości. Szukają c jej przyczyn zaczynam zastanawiać się, jak to właściwie było z naszymi przodkami?
Od zawsze mężczyźni zajmowali się polowaniami, szukając strawy, a potem ją goniąc po lasach. Kobiety w tym czasie siedziały w jaskiniach i niańczyły dzieci. Mężczyźni musieli pokonywać spore odległości i to często na nieznanym terenie. Prócz tego musieli również wiedzieć, jak wrócić do swoich kobiet, pilnujących ogniska domowego i potomków bazgrzących po ścianach jaskiń ówczesne graffiti. Te męskie wyprawy pewnie do prostych zadań nie należały. Nie było przecież kompasów, drogowskazów, telefonów komórkowych czy GPS-ów. Matka natura dała im niezły wycisk, serwują c lekcje cierpliwości, pokory, wiary w siebie. Te niekończące się wędrówki w terenie były również dla panów świetną gimnastyką dla mózgu. I właśnie dzięki temu mieli oni możliwość doprowadzenia zmysłu orientacji do perfekcji.
Latka mijały, a nam kobietom dalej nie dawano szans na zdobycie tego daru. Kiedy wyszliśmy już z jaskiń i przeprowadzili do osad, panowie nadal hasali po lasach za zwierzyną , tudzież wpadali do są siadów, aby powalczyć o prawa do nowej ziemi. A kobiety w tym czasie wyciągały jaja spod kur, karmiły dzieci i tkały swoje łaszki na ręcznych krosnach.
A rycerze na swoich rumakach i damy ich serc? Oni „wio” na kolejną bijatykę, one w zamczyskach koiły stęsknione serca haftują c i przygrywają c na dziwacznych instrumentach.
Czas mijał, rodziły się kolejne pokolenia, zmieniała się mentalność, zwyczaje, warunki życia, a my kobiety jak na początku ugrzęzłyśmy w domach, tak już w nich zostałyśmy. Chłop za chlebem, a baba w tym domu: pranie, gotowanie, uprawianie, matkowanie. To ja się teraz pytam, kiedy miałyśmy posiąść umiejętność bezbłędnego, intuicyjnego poruszania się w terenie?
W końcu nadeszły czasy, kiedy płeć piękna wyszła z domów. Teraz również i my podróżujemy, polujemy na zwierzynę, wyruszamy za chlebem, a nawet idziemy na wojnę jeśli trzeba. Interpretacja tych słów jest szeroka i dowolna. Faktem jest, że jeśli nikt nas nie zapędzi z powrotem do domów, to już za kilka pokoleń być może będziemy dorównywać mężczyznom w tym, czego dziś niejednokrotnie jedynie możemy im zazdrościć.