Bodziszek cuchnący – mam go i ja
Odkąd mam ogródek, towarzyszy mi pewna roślina, sama się wysiewa, rośnie gdzie popadnie. Do niedawna nie wiedziałam co to takiego. Czytając o różnych bylinach często trafiałam na bodziszka, który przypominał mi moje tajemnicze roślinki, nie zgadzało się tylko jedno – zapach. Ten w opisach roślin prezentowany jest jako przyjemny, korzenny zapach, natomiast moje roślinki mają dość ostrą, irytującą woń. Aż w końcu trafiłam w necie na hasło, które natychmiast mnie oświeciło i wszystko ułożyło się w logiczną całość – „bodziszek cuchnący”!
Coś o naszej szorstkiej przyjaźni
Niepozorna to odmiana bodziszka, kępy o mocno wyciętych listkach, które szybko się rozrastają, z czasem zadarniając powierzchnię, którą sobie wybrały. Początkowo je wyrywałam, nie wiedząc do końca czy to aby nie jest chwast… no i ten zapach, który może jest i korzenny, jak na bodziszka przystało, ale do przyjemnych nie należy. Z czasem odpuściłam, pozostawiając w spokoju roślinę w miejscach, gdzie w sumie mi nie przeszkadzała. Zauważyłam, że wybiera sobie miejsca zacienione, więc takie, gdzie inne byliny rosnąć nie chcą. Choć dość szybko się rozrasta, to jednak nie trudno z nią walczyć – posiada płytki system korzeniowy, łatwo więc ją wyrwać. Można więc rzec, że jest intruzem, ale dającym się kontrolować, a nawet polubić.
Bodziszek, czyli żuraw
Łacińska nazwa bodziszka pochodzi ponoć od greckiego geranos, co oznacza żuraw. Dlaczego? Zapewne dlatego, że po przekwitnięciu uroczych, malutkich, karminowo-różowych kwiatuszków, pojawiają się w ich miejsce spiczaste owoce, przypominające wzniesione dzioby żurawi. Nie trzeba szukać odniesienia w grece czy łacinie, my Polacy również od zawsze mieliśmy naszą swojską nazwę bodziszka cuchnącego – bocianie dzióbki. I właśnie te nasiona, którym przyjrzałam się dopiero na zdjęciach, jakie zrobiłam tym roślinom, upewniły mnie w przekonaniu, że to ten gatunek bodziszka.
On po prostu jest
Kiedy zorientowałam się, że to bodziszek, a żeby być precyzyjną – bodziszek cuchnący, całkowicie już zaakceptowałam jego obecność w moim ogródku. Powoli zarastają nim mniej uczęszczane, zacienione kąty, tworząc zielone dywany, zakwitające drobnymi kwiatuszkami. Bodziszek cuchnący absolutnie nie wymaga mojej uwagi, świetnie radzi sobie sam, nie usycha w upalne dni, nie trzeba go nawozić, przycinać, okrywać na zimę. On po prostu jest.